Mariusz Blimel: Panie Rektorze, spotykamy się u progu nowego roku akademickiego. To jaki będzie, czas pokaże, ale czy mógłby Pan jakoś podsumować rok 2022/2023? Czy pożegnał go Pan z radością, ulgą czy żalem?
Prof. Zygmunt Lalak: Myślę, że rok 2022/2023 dostarczył mi wszystkich wymienionych przez Pana emocji. To był rok intensywnej, lecz niezwykle satysfakcjonującej pracy. Szczególnie koniec roku, tuż przed wakacjami, gdy przygotowywaliśmy wraz z zespołem sprawozdanie z trzech lat realizacji programu IDUB, był bardzo wymagającym czasem.
M.B.: Ma Pan na myśli ministerialny program „Inicjatywa Doskonałości – Uczelnia Badawcza”. Uniwersytet otrzymał na jego realizację prawie 0,5 mld zł na 7 lat…
Z.L.: Tyle będziemy mogli przeznaczyć na nasze działania, o ile przejdziemy pozytywnie ocenę śródokresową, która właśnie trwa. Oczywiście bardzo liczymy na jej pozytywny wynik.
M.B.: Chwalą się Państwo na swoich stronach internetowych, że IDUB na UW to 70 działań i 5 obszarów badawczych. Już te dwie liczby wskazują na szeroki zakres programu. Nie były to plany zbyt ambitne?
Z.L.: IDUB na UW to działania z wielu obszarów skierowane do całej społeczności akademickiej. Jesteśmy bardzo dużą uczelnią o rozległych zainteresowaniach naukowych, więc działań, które musimy i chcemy podejmować, jest, obiektywnie rzecz ujmując, bardzo dużo. Wynika to z też tego, że dla nas IDUB jest narzędziem do podnoszenia jakości, doskonalenia tego, co robimy od ponad 200 lat we wszystkich obszarach.
A co do tego, czy plany na IDUB były ambitne, to zdecydowanie były i są. Po drodze jednak miały miejsce zjawiska i wydarzenia (mam tu na myśli oczywiście pandemię COVID-19 i wojnę za naszą wschodnią granicą), których zespół tworzący wniosek do Ministerstwa nie mógł przewidzieć, a które realnie wpłynęły na to, jak nasze plany z 2019 roku dziś realizujemy.
Mimo tych okoliczności, głównie dzięki temu, że tworzenie wniosku o IDUB nie było wyłącznie procesem redakcyjnym, a przede wszystkich analitycznym, cel naszego wniosku pozostał niezmienny.
M.B.: A co było i jest tym celem?
Z.L.: Naszym celem jest bycie najlepszą uczelnią badawczą w Polsce o rozpoznawalnej marce na arenie międzynarodowej. Chcemy być uczelnią, gdzie kształcenie opiera się na najnowszych, aktualnych badaniach naukowych; uczelnią zaangażowaną na rzecz środowiska i otoczenia społecznego, a także gospodarki. Niedawne ostateczne wyniki ewaluacji działalności naukowej pokazują, że idziemy właśnie w tym dobrym kierunku.
M.B.: Nie brakuje osób, które krytykują program IDUB, oskarżając go o faworyzowanie największych uniwersytetów. Co Pan o tym sądzi?
Z.L.: IDUB to jedyny, zrealizowany w Polsce na tak dużą skalę, kompleksowy program wsparcia najbardziej zaawansowanych badań naukowych. Wspiera uczelnie, które okazały się najlepsze, a nie dlatego, że są największe. IDUB pozwala zogniskować w sektorze badań dodatkowe fundusze, które zdecydowanie sprzyjają budowaniu wysokiej jakości badań i ich rozpoznawalności, również na arenie międzynarodowej, oraz wzmacniają doskonałość naukową. Dzięki IDUB powstały w Polsce prawdziwe uczelnie badawcze z nowoczesną dydaktyką opartą na najnowszych osiągnięciach naukowych, które dają szansę na skuteczny transfer wyników badań do gospodarki.
M.B.: Czyli to oferta tylko dla wybranych…
Z.L.: Elitarność jest nieodłącznym elementem procesu wyodrębniania uczelni badawczych i trzeba się z tym pogodzić. Nie każda uczelnia może być uczelnią badawczą, ale, co niezwykle ważne, trzeba zadbać o to, by z dorobku uczelni badawczych mogły korzystać także inne ośrodki krajowe, rozbudowane były ramy współpracy pomiędzy różnymi jednostkami badawczymi w naszym kraju.
M.B.: Polska nauka nie słynie z dużego budżetu na badania naukowe i z wysokiego miejsca w rankingach międzynarodowych. Czy stan finansowania badań to jedyny odpowiedzialny czynnik za stan rozpoznawalności polskich uczelni w świecie?
Z.L.: We współczesnej nauce finanse mają niebagatelne znaczenie. Bez odpowiednich funduszy nie mamy możliwości, by stanąć do współzawodnictwa z dobrymi i najlepszymi uczelniami w Europie i na świecie. Środki budżetowe pozwalają nam na pozyskiwanie i utrzymanie wysokokwalifikowanych kadr, zdobywanie i odnawianie aparatury badawczej, tworzenie nowoczesnej infrastruktury dla badań i edukacji, a także umożliwiają dostęp do literatury fachowej. Jednak to nie wszystko. Ważna jest polityka kadrowa, która wspiera najlepsze zespoły badawcze, a także otwartość i wsparcie dla badań innowacyjnych i ryzykownych. Polskim uczelniom na pewno pomogłyby też modyfikacje prawne i organizacyjne, w szczególności daleko idące zmiany w ustawie „prawo zamówień publicznych”.
M.B.: A co będzie z polską nauką, gdy środki z programu IDUB się skończą?
Z.L.: Program IDUB zdecydowanie powinien być kontynuowany. Nie twierdzę, że nie ma on pewnych wad, jednak pozwala osiągać strategiczne cele dla polskiej nauki. To absolutnie fundamentalna sprawa.
M.B.: Jakie strategiczne cele pozwolił osiągnąć IDUB Uniwersytetowi Warszawskiemu?
Z.L.: Już przygotowanie wniosku w konkursie było procesem, który pozwolił inaczej spojrzeć na naszą uczelnię. Wydobył z niej zasoby i potencjał, który zazwyczaj kryje się wewnątrz wydziałów czy też innych samodzielnych jednostek organizacyjnych. Pozwolił na zidentyfikowanie priorytetowych obszarów badawczych tzn. najbardziej dynamicznie rozwijających się kierunków badań. Obszary te otrzymały dzięki IDUB bezpośrednie wsparcie, czego efektem jest powstanie nowych centrów doskonałości we wszystkich dziedzinach badań uprawianych na UW. Za tymi centrami kryje się m.in. wsparcie projektów, nowoczesna administracja, cyfryzacja procesów ewaluacyjnych i zarządczych.
M.B.: Czyli to nowe struktury organizacyjne są największym osiągnięciem programu IDUB na UW?
Z.L.: Centra doskonałości, ale i dużo wyższa niż zazwyczaj dostępność funduszy na badania, są jednym z widocznych przejawów IDUB. To, co osobiście uważam za największy sukces, to inkluzywny model realizacji tego programu na UW. Powszechny system konkursów wewnętrznych otworzył IDUB na wszystkich członków naszej wspólnoty akademickiej, którzy mają związek z badaniami naukowymi. Taki model podnosi jakość badań, ale też podnosi umiejętność zarządzania projektami, przyzwyczaja do konkurencyjności, pozwala na zmianę podejścia do uczestnictwa w konkursach. Te kompetencje mają ogromne znaczenie dla rozwoju kariery naukowej badaczy i będą przydatne także, a może i przede wszystkim, gdy IDUB się kiedyś skończy. Jednodniowym szkoleniem o konieczności wzięcia udziału w konkursach grantowych byśmy tego nie osiągnęli.
M.B.: A czy moglibyśmy zejść na poziom konkretu? Zapytam z innej strony, co dzięki IDUB Uniwersytet Warszawski dał społeczeństwu i gospodarce?
Z.L.: Dotyka Pan obszaru trzeciej misji uczelni, czyli relacji z otoczeniem. Jest to niezwykle istotny temat, ponieważ realizując ją pokazujemy społeczeństwu sens tego, co robimy my, naukowcy, w swoich pracowniach oraz po co kształcimy studentów. Musi Pan przyznać, że trudno wyobrazić sobie rozwój cywilizacji bez nauki. Jednak nauka to bieg sztafetowy. Często ważne osiągnięcia naukowe są doceniane wyłącznie przez wąskie grono specjalistów, a szersze grono odbiorców dostrzega je dopiero wtedy, gdy stają się podstawą np. wynalazku, na który często pracują pokolenia naukowców. Zdając sobie sprawę, że przełomowe wynalazki nie zdarzają się codziennie, staramy się także na inne sposoby wpływać na społeczeństwo.
Nasi naukowcy są w mediach stałymi komentatorami bieżących procesów i wydarzeń, tłumacząc na podstawie badań naukowych zachodzące zjawiska takie jak susza czy wyzwania związane ze sztuczną inteligencją. Regularnie zapraszamy dziennikarzy, aby przedstawiać im osiągnięcia naszych badaczy. Mamy stałe strony w Wiedzy i Życiu i Scientific American, gdzie publikujemy materiały o naszych badaniach. Ostatnio poruszane były tematy związane z edukacją, dostosowaniem miast do zmian klimatycznych czy dużymi zmianami w sektorze produkcji żywności w Polsce. Dzięki finansowaniu z IDUB nasi młodzi naukowcy mogli wystąpić na konferencji TEDx University of Warsaw i przedstawić szerokiej publiczności swoje badania.
Od pięciu już lat, kiedy w pierwszym tygodniu października cały świat skupia swoją uwagę na tematach naukowych, Uniwersytet organizuje Tydzień Noblowski. To czas, kiedy nasi eksperci na bieżąco komentują dla mediów nagrodzone przez Komitet Noblowski osiągnięcia. W ostatnim roku w tydzień osiągnęliśmy ponad 1100 publikacji o łącznym zasięgu prawie 90 mln odbiorców.
M.B.: A co z wykorzystaniem badań na rzecz gospodarki?
Z.L.: Uczelnia badawcza jest miejscem prowadzenia badań o różnym charakterze. To prawda, że niektóre mają większy potencjał wdrożeniowy, a inne - mniejszy lub wręcz zerowy. Nie znaczy to jednak, a mówię to jako fizyk i absolwent Politechniki Warszawskiej, że takie badania są w jakimś sensie lepsze, lepiej widziane, bardziej warte finansowania. Powtórzę, badania naukowe to bieg sztafetowy. To, co dziś jest w obszarze badań podstawowych, za chwilę może dać podstawę do rozwinięcia badań przedwdrożeniowych. Tym, czym powinni wyróżniać się badacze, jest ciekawość, ciągła potrzeba zadawania pytań i szukania na nie odpowiedzi. W tym jesteśmy lepsi od sztucznej inteligencji, która potrafi wyłącznie udzielać odpowiedzi. Bywa, że taka ciekawość prowadzi do przełomowych odkryć. Taka jest na ogół historia największych naukowców w dziejach. Gdyby nie James Clerk Maxwell i jego fascynacja elektromagnetyzmem nie mielibyśmy dziś prądu w gniazdkach.
M.B.: Czy UW może pochwalić się jakimiś ciekawymi wdrożeniami, które zrewolucjonizowały lub za chwilę zrewolucjonizują naszą gospodarkę lub świat?
Z.L.: Myślę, że świetnym przykładem będzie to prawdopodobnie największe wdrożenie w najnowszej historii polskiej nauki. Jest to zwiększenie trwałości mRNA. Wynalazek opracowany we współpracy z Louisiana State University Health Sciences Center Shreveport (LSUHSC-S) przez zespół prof. Edwarda Darżynkiewicza, prof. Jacka Jemielitego i dr hab. Joanny Kowalskiej, stał się elementem nowych rozwiązań terapeutycznych. W 2011 roku Uniwersytet podpisał umowę licencyjną z mało wtedy znaną firmą BionTech. Firma ta w oparciu o naszą licencję rozwinęła to rozwiązanie udzielając sublicencji firmom: Sanofi, Roche czy Pfizer za łączną kwotę przekraczającą 1 miliard dolarów. Uniwersytet cały czas uzyskuje z tego tytułu znaczące wpływy licencyjne.
Z upływem czasu, kiedy zmieniło się wśród naukowców podejście do przedsiębiorczości akademickiej, zespół pod kierownictwem wspomnianego już przeze mnie prof. Jacka Jemielistego zdecydował się na komercjalizację swoich kolejnych wynalazków związanych z mRNA poprzez powołanie spółki spin-off ExploRNA Therapeutics, w której UW jest reprezentowana przez spółkę celową UWRC sp. z o.o. Do chwili obecnej ExploRNA Therapeutics pozyskała łącznie kilkadziesiąt milionów złotych finansowania z grantów oraz od inwestorów prywatnych. Jest aktualnie najwyżej wyceniana spółką spin-off założona przez pracowników naukowych UW.
M.B.: Czy można powiedzieć, że Uniwersytet bogaci się dzięki osiągnięciom naukowym?
Z.L.: Uniwersytet posiada kilkaset swoich zgłoszeń patentowych, ale jest też współzałożycielem (poprzez spółkę celową UWRC) już 32 spółek spin-off. Pierwszą taką spółką na UW była RDLS założona prawie 10 lat temu przez biologów. Spółka wdraża rozwiązania z obszaru bioremediacji i biodegradacji. Innym przykładem jest spółka Smarter Diagnostic, ostatnio nagrodzona w konkursie Przedsiębiorca Roku Uniwersytetu Warszawskiego, specjalizująca się w wykorzystaniu AI w diagnostyce, głównie ortopedycznej. Komercjalizacja badań to bez wątpienia doskonały sposób na rozwój biznesu budowanego wokół uczelni. Korzystają na tym obie strony. Uczelnia buduje ekosystem startupów, które wprowadzają na rynek najnowsze rozwiązania naukowe, a naukowcy, dzięki bardzo korzystnym zapisom ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym, otrzymują 50% przychodów UW z tytułu bezpośredniej komercjalizacji swoich badań oraz mają możliwość budowania wartości spółek spin-off, w których są zwykle głównymi udziałowcami.
M.B.: W czasie pandemii szczególnie głośno było o spółce Warsaw Genomics, której część założycieli wywodzi się z UW.
Z.L.: Warsaw Genomics to właśnie jedna z naszych byłych spółek spin-off. Teraz już działa na własny rachunek, ale jej początki ściśle wiążą się z naszą uczelnią. Swoje pierwsze kroki stawiali bowiem na uczelnianej aparaturze. Gdy wybuchła pandemia osiągnęli spektakularny sukces, przemodelowujac swoje linie diagnostyczne, by realizować testy wykrywające zakażenie COVID-19 na masowa skalę. Dzięki Warsaw Genomics społeczność UW miała dostęp do testów na COVID-19, także wtedy, gdy dostęp do nich był bardzo utrudniony.
M.B.: Bardzo dziękuję za rozmowę. Mam nadzieję, że także czytelnikom pozwoli ona lepiej poznać Uniwersytet Warszawski. Czy mogę czegoś Panu życzyć w związku z rozpoczynającym się rokiem akademickim? Może kolejnych sukcesów?
Z.L.: Do osiągania sukcesów potrzeba ciężkiej pracy i odrobiny szczęścia. Determinacji do ciężkiej pracy nam nie brakuje, ale szczęście zawsze się przyda.
M.B.: A zatem szczęścia życzę Panie Rektorze!
(fot.UW)