Ammono to pasja, odwaga i przekonanie o skuteczności realizacji projektu w Polsce
Przed założeniem firmy
Nauka i Biznes: Jak się zrodził pomysł na firmę? Skąd wzięło się ziarno i dlaczego wykiełkowało?
Robert Dwiliński: Jeszcze na etapie studiów magisterskich okazało się, że dziedzina fizyki nie tylko jest ciekawa sama w sobie, ale i ta wiedza może generować poważne dobra pożyteczne dla człowieka. I już wtedy zastanawiałem się, co można zrobić pożytecznego wykorzystując wiedzę z dziedziny fizyki. Pierwszym wyborem była fizyka ciała stałego, która daje możliwości stworzenia różnych materiałów.
Następnie okazało się, że Zakład Fizyki Ciała Stałego jest silnie skoncentrowany na półprzewodnikach, dokładniej kryształach półprzewodnikowych. Tak powstało kluczowe pytanie: jakie kryształy i do czego mogą być wykorzystane? Na jednym z seminariów wygłoszonym przez Izę Grzegory (obecnie Dyrektor Centrum Badań Wysokociśnieniowych PAN) olśniło mnie, że materiały bazujące na azotkach metali grupy trzeciej: azotki galu, glinu, indu mogą mieć gigantyczne zastosowania do bardzo wielu różnych urządzeń. I tak pojawiła się idea, aby takie półprzewodniki zrobić, i sprzedawać w postaci produktu komercyjnego.
Okazało się, że potencjalne możliwości tego materiału są fantastyczne i że nie ma go na rynku. Pomyśleliśmy, że gdyby udało nam się wytworzyć taki kryształ, to istniałaby realna możliwość przełożenia tego wynalazku na rozwój biznesu z nim związanego. Azotek galu stał się tematem mojej pracy doktorskiej, której wstępnym etapem było poszukiwanie metod krystalizacji azotku galu, a następnie badanie właściwości otrzymywanych kryształów, co miało pokazywać coś ciekawego dla rozwoju fizyki. W kilku zespołach badaliśmy kilka różnych metod i jedna z nich okazała się wyjątkowo obiecująca. Zająłem się tą metodą wraz z kolegami, z którymi znaliśmy się od czasów szkoły podstawowej i ze studiów. Dzięki temu mieliśmy w zespole: fizyk doświadczalny, fizyk teoretyk i dwóch chemików (w tym jeden z dużym doświadczeniem w budowie aparatury chemicznej oraz procesach chemicznych w większej skali) bardzo dobre zrozumienie i relacje, dzięki którym zespół wspólnie pracuje od 18 lat do dnia dzisiejszego. Robiliśmy pionierskie badania, a więc do powstania firmy była jeszcze daleka droga. To były lata od 1992 do 1998. I nadszedł taki moment, w którym uzyskane wyniki okazały się obiecujące i wymagały badań na większą skalę, czyli należało wykonać dużą ilość procesów badawczych, w powtarzalnych, kontrolowanych warunkach. Takie badania przemysłowe nie mogły już być realizowane w laboratoriach uniwersyteckich. W związku z tym powstała idea założenia firmy.
Początek
Leszek Sierzputowski: Pochodzimy niemal z jednego podwórka (Warszawskie Powiśle), a także wszyscy ukończyliśmy tą samą szkołę podstawową. Potem utrzymaliśmy ścisły kontakt dzięki harcerstwu i innym zainteresowaniom. Dwóch z nas skończyło Fizykę na Uniwersytecie Warszawskim, a dwóch Chemię na Politechnice Warszawskiej. Po studiach pracowaliśmy wspólnie w ramach grantów realizowanych w Zakładzie Fizyki Ciała Stałego Instytutu Fizyki Doświadczalnej UW nad procesem syntezy azotku galu (GaN) w nadkrytycznym amoniaku (metoda amonotermalna). Po utworzeniu firmy Ammono Sp. z o.o. przez lata doskonaliliśmy proces krystalizacji GaN. Na początku udawało się nam wyprodukować niewielkiej wielkości kryształki wielkości gruboziarnistej soli.
Twórcy Ammono
L. S.: Firmę Ammono stworzyli Robert Dwiliński - fizyk, który już na studiach zainteresował się produkcja azotku galu, Leszek Sierzputowski - ekspert specjalizujący się w procesach chemicznych, Romana Doradziński - specjalisty ds. obliczeń termodynamicznych,
Jerzego Garczyńskiego - specjalizujący się w procesach wzrostu w warunkach wysokiego ciśnienia.
Były badania jest i firma
LS: W drugiej połowie lat 90. założyliśmy działalność gospodarczą. Był to trudny pod względem ekonomicznym okres w Polsce, który ograniczał w znacznym stopniu możliwości rozwoju firmy. Wydawało się, że nie mamy żadnych szans. Ale idea była wciąż taka, aby się mimo wielu przeciwności nie poddawać i walczyć o przetrwanie firmy.
Nakamura i Nichia
R.D: W związku z tym zająłem się także pisaniem wielu listów do ludzi, których znałem z konferencji i wiedziałem o nich, że interesują się tym zagadnieniem. Przesłałem informację na temat naszych badań między innymi do japońskiej firmy Nichia Corporetion, która jest nadal liderem jeśli chodzi o optoelektronikę bazującą na azotku galu. Pracował tak wówczas Nakamura, słynny wynalazca niebieskiego lasera i pierwszych diód niebieskich i białych, człowiek, który otworzył drzwi elektronice azotkowej. Człowiek dużego geniuszu technicznego i dlatego szybko złapał ideę, którą mu w skrócie przekazałem. Odpisał, że chciałby przyjechać i to zobaczyć. Wsiadł w samolot i przyleciał z Japonii. Stwierdził, że jest to doskonały pomysł i trzeba natychmiast to robić. Przekonał firmę Nichia, aby weszła z nami we wspólny projekt badawczy. Chociaż pierwsza idea była taka, żeby przenieść nas do Japonii. Przekonaliśmy wszystkich, że dużo skuteczniej zrealizujemy ten projekt w Polsce, niż gdziekolwiek indziej. Tu czujemy się lepiej i mamy większy dostęp do zasobów technicznych. Projekt był an tyle atrakcyjny dla Japończyków, że zgodzili się na ten warunek. Podpisaliśmy umowę gwarantującą finansowanie przez Japończyków naszych dalszych badań i według której mieliśmy współwłasność patentów. Realizacja tego projektu trwał kilka lat, aż Japończycy stwierdzili, że część badawcza została zrealizowana i należy przejść do części komercyjnej, a więc czas rozpocząć produkcję materiału, a oni bardzo chętnie go kupią. Dlatego w obecnie staramy się rozwijać produkcję. Japończycy, pomimo sfinansowania dużej części badań i mniejszościowego udziału w spółce, nie inwestują w tego typu przedsięwzięcia. I choć są zainteresowaniem zakupem produktu, nie możemy pozyskać od nich więcej pieniędzy na produkcję.
Coraz więcej coraz większych płytek z azotku galu
R. D: Obecnie szukamy możliwości finansowania części produkcyjnej naszego przedsięwzięcia. Stąd różne pomysły typu New Connect itd. Jesteśmy na etapie rozwoju mocy produkcyjnych, aby być w stanie produkować tego materiału coraz więcej większych płytek. Skala produkcji do wykorzystania w komercyjnym użyciu jest gigantyczna.
Wybierając fizykę jako kierunek studiów nie miałem wyobrażenia na ile ta dziedzina studiów umożliwi stworzenie czegoś użytecznego cywilizacyjnie. Po prostu wydawał mi się to ciekawy kierunek nauki.
Przyszłość z azotkiem galu
R.D.: Obecnie wytwarzamy niemal absolutnie czyste kryształy, których najdłuższy bok mierzy ponad 54 milimetrów. W ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy Ammono będzie miało ich tyle, że rozpocznie cięcie kryształów na plastry i układanie z nich okrągłych substratów, na których będą umieszczane półprzewodniki.
Rynek na substraty z azotku galu jest wyceniany na ponad 200 milionów dolarów rocznie. Natomiast perspektywa wzrostu jest ogromna i można się spodziewać w najbliższej przyszłości, iż rynek ten będzie wart jeśli nie kilkanaście to zapewne kilka miliardów dolarów.
Dążymy do tego, aby produkować jeszcze większe kryształy, gdyż wtedy ich zastosowanie będzie jeszcze bardziej uniwersalne, mam tu na myśli układy scalone, gdyż azotek galu jest lepszym przewodnikiem niż krzem, zastosowanie w oświetleniu jak i w przemyśle samochodowym, mogą okazać się prawdziwą rewolucją i przyszłością dla azotku galu.
L.S.: Wykorzystanie płytek z azotku galu w przemyśle motoryzacyjnym czyli w samochodach z napędem elektrycznym. Jeden samochód skonsumuje czterocalową płytkę. Potencjał jest taki, że moglibyśmy wyprodukować i sprzedać 1600000. To tworzy rynek 8 miliardów dolarów. Dużą przyszłość ma zastosowanie azotku galu w oświetleniu, obecnie jest to najbardziej sprawny materiał do przetwarzania prądu elektrycznego. A trzeba zauważyć, że człowiek zużywa 30% z całej energii na cele oświetleniowe. Azotek galu jest o wiele bardziej wydajny niż tradycyjnie stosowane świetlówki i co niezmiernie istotne jest to produkt, który jest nieszkodliwy dla środowiska. Wykorzystując maksymalnie nasz potencjał nie będziemy w stanie wytworzyć tak ogromnych ilości materiału, jakie będą potrzebne. Zależy nam na znalezieniu rozwiązań, które umożliwią powielania stosowanej przez nas metody produkcji.
Nisza i walka o klienta
Obecnie dysponujemy kryształami o długości ponad 50 milimetrów, które doskonale nadają się do produkcji laserów . Stąd walczymy o rynek zbytu, co wcale nie jest tak prostą i oczywistą rzeczą, jakby się wydawało. Po pierwsze, aby wprowadzić dany kryształ do produkcji musi on przejść szereg testów i badań w laboratoriach potencjalnie zainteresowanych koncernów z branży elektronicznej. A tego rodzaju badania są drogie i rozciągnięte w czasie. Czekamy więc na potwierdzenie pozytywnych wyników testów laboratoryjnych, co spowoduje zainteresowaniem użyciem azotku galu bezpośrednio w produkcji. Pojedynczy kryształ nadający się do produkcji laserów kosztuje około5000 dolarów. Nasze kryształy przez to, że są czystsze i tańsze niż obecnie używane, są zdecydowanie lepsze.
Ammono to pasja, odwaga i przekonanie o skuteczności realizacji projektu w Polsce
Przed założeniem firmy
Mariusz Blimel: Jak się zrodził pomysł na firmę? Skąd wzięło się ziarno i dlaczego wykiełkowało?
Robert Dwiliński: Jeszcze na etapie studiów magisterskich okazało się, że dziedzina fizyki nie tylko jest ciekawa sama w sobie, ale i ta wiedza może generować poważne dobra pożyteczne dla człowieka. I już wtedy zastanawiałem się, co można zrobić pożytecznego wykorzystując wiedzę z dziedziny fizyki. Pierwszym wyborem była fizyka ciała stałego, która daje możliwości stworzenia różnych materiałów. Następnie okazało się, że Zakład Fizyki Ciała Stałego jest silnie skoncentrowany na półprzewodnikach, dokładniej kryształach półprzewodnikowych. Tak powstało kluczowe pytanie: jakie kryształy i do czego mogą być wykorzystane? Na jednym z seminariów wygłoszonym przez Izę Grzegory (obecnie Dyrektor Centrum Badań Wysokociśnieniowych PAN) olśniło mnie, że materiały bazujące na azotkach metali grupy trzeciej: azotki galu, glinu, indu mogą mieć gigantyczne zastosowania do bardzo wielu różnych urządzeń. I tak pojawiła się idea, aby takie półprzewodniki zrobić, i sprzedawać w postaci produktu komercyjnego. Okazało się, że potencjalne możliwości tego materiału są fantastyczne i że nie ma go na rynku. Pomyśleliśmy, że gdyby udało nam się wytworzyć taki kryształ, to istniałaby realna możliwość przełożenia tego wynalazku na rozwój biznesu z nim związanego. Azotek galu stał się tematem mojej pracy doktorskiej, której wstępnym etapem było poszukiwanie metod krystalizacji azotku galu, a następnie badanie właściwości otrzymywanych kryształów, co miało pokazywać coś ciekawego dla rozwoju fizyki. W kilku zespołach badaliśmy kilka różnych metod i jedna z nich okazała się wyjątkowo obiecująca. Zająłem się tą metodą wraz z kolegami, z którymi znaliśmy się od czasów szkoły podstawowej i ze studiów. Dzięki temu mieliśmy w zespole: fizyk doświadczalny, fizyk teoretyk i dwóch chemików (w tym jeden z dużym doświadczeniem w budowie aparatury chemicznej oraz procesach chemicznych w większej skali) bardzo dobre zrozumienie i relacje, dzięki którym zespół wspólnie pracuje od 18 lat do dnia dzisiejszego. Robiliśmy pionierskie badania, a więc do powstania firmy była jeszcze daleka droga. To były lata od 1992 do 1998. I nadszedł taki moment, w którym uzyskane wyniki okazały się obiecujące i wymagały badań na większą skalę, czyli należało wykonać dużą ilość procesów badawczych, w powtarzalnych, kontrolowanych warunkach. Takie badania przemysłowe nie mogły już być realizowane w laboratoriach uniwersyteckich. W związku z tym powstała idea założenia firmy.
Początek
Leszek Sierzputowski: Pochodzimy niemal z jednego podwórka (Warszawskie Powiśle), a także wszyscy ukończyliśmy tą samą szkołę podstawową. Potem utrzymaliśmy ścisły kontakt dzięki harcerstwu i innym zainteresowaniom. Dwóch z nas skończyło Fizykę na Uniwersytecie Warszawskim, a dwóch Chemię na Politechnice Warszawskiej. Po studiach pracowaliśmy wspólnie w ramach grantów realizowanych w Zakładzie Fizyki Ciała Stałego Instytutu Fizyki Doświadczalnej UW nad procesem syntezy azotku galu (GaN) w nadkrytycznym amoniaku (metoda amonotermalna). Po utworzeniu firmy Ammono Sp. z o.o. przez lata doskonaliliśmy proces krystalizacji GaN. Na początku udawało się nam wyprodukować niewielkiej wielkości kryształki wielkości gruboziarnistej soli.
Twórcy Ammono
L. S.: Firmę Ammono stworzyli Robert Dwiliński - fizyk, który już na studiach zainteresował się produkcja azotku galu, Leszek Sierzputowski - ekspert specjalizujący się w procesach chemicznych, Romana Doradziński - specjalisty ds. obliczeń termodynamicznych,
Jerzego Garczyńskiego - specjalizujący się w procesach wzrostu w warunkach wysokiego ciśnienia.
Były badania jest i firma
LS: W drugiej połowie lat 90. założyliśmy działalność gospodarczą. Był to trudny pod względem ekonomicznym okres w Polsce, który ograniczał w znacznym stopniu możliwości rozwoju firmy. Wydawało się, że nie mamy żadnych szans. Ale idea była wciąż taka, aby się mimo wielu przeciwności nie poddawać i walczyć o przetrwanie firmy.
Nakamura i Nichia
R.D: W związku z tym zająłem się także pisaniem wielu listów do ludzi, których znałem z konferencji i wiedziałem o nich, że interesują się tym zagadnieniem. Przesłałem informację na temat naszych badań między innymi do japońskiej firmy Nichia Corporetion, która jest nadal liderem jeśli chodzi o optoelektronikę bazującą na azotku galu. Pracował tak wówczas Nakamura, słynny wynalazca niebieskiego lasera i pierwszych diód niebieskich i białych, człowiek, który otworzył drzwi elektronice azotkowej. Człowiek dużego geniuszu technicznego i dlatego szybko złapał ideę, którą mu w skrócie przekazałem. Odpisał, że chciałby przyjechać i to zobaczyć. Wsiadł w samolot i przyleciał z Japonii. Stwierdził, że jest to doskonały pomysł i trzeba natychmiast to robić. Przekonał firmę Nichia, aby weszła z nami we wspólny projekt badawczy. Chociaż pierwsza idea była taka, żeby przenieść nas do Japonii. Przekonaliśmy wszystkich, że dużo skuteczniej zrealizujemy ten projekt w Polsce, niż gdziekolwiek indziej. Tu czujemy się lepiej i mamy większy dostęp do zasobów technicznych. Projekt był an tyle atrakcyjny dla Japończyków, że zgodzili się na ten warunek. Podpisaliśmy umowę gwarantującą finansowanie przez Japończyków naszych dalszych badań i według której mieliśmy współwłasność patentów. Realizacja tego projektu trwał kilka lat, aż Japończycy stwierdzili, że część badawcza została zrealizowana i należy przejść do części komercyjnej, a więc czas rozpocząć produkcję materiału, a oni bardzo chętnie go kupią. Dlatego w obecnie staramy się rozwijać produkcję. Japończycy, pomimo sfinansowania dużej części badań i mniejszościowego udziału w spółce, nie inwestują w tego typu przedsięwzięcia. I choć są zainteresowaniem zakupem produktu, nie możemy pozyskać od nich więcej pieniędzy na produkcję.
Coraz więcej coraz większych płytek z azotku galu
R. D: Obecnie szukamy możliwości finansowania części produkcyjnej naszego przedsięwzięcia. Stąd różne pomysły typu New Connect itd. Jesteśmy na etapie rozwoju mocy produkcyjnych, aby być w stanie produkować tego materiału coraz więcej większych płytek. Skala produkcji do wykorzystania w komercyjnym użyciu jest gigantyczna.
Wybierając fizykę jako kierunek studiów nie miałem wyobrażenia na ile ta dziedzina studiów umożliwi stworzenie czegoś użytecznego cywilizacyjnie. Po prostu wydawał mi się to ciekawy kierunek nauki.
Przyszłość z azotkiem galu
R.D.: Obecnie wytwarzamy niemal absolutnie czyste kryształy, których najdłuższy bok mierzy ponad 54 milimetrów. W ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy Ammono będzie miało ich tyle, że rozpocznie cięcie kryształów na plastry i układanie z nich okrągłych substratów, na których będą umieszczane półprzewodniki.
Rynek na substraty z azotku galu jest wyceniany na ponad 200 milionów dolarów rocznie. Natomiast perspektywa wzrostu jest ogromna i można się spodziewać w najbliższej przyszłości, iż rynek ten będzie wart jeśli nie kilkanaście to zapewne kilka miliardów dolarów.
Dążymy do tego, aby produkować jeszcze większe kryształy, gdyż wtedy ich zastosowanie będzie jeszcze bardziej uniwersalne, mam tu na myśli układy scalone, gdyż azotek galu jest lepszym przewodnikiem niż krzem, zastosowanie w oświetleniu jak i w przemyśle samochodowym, mogą okazać się prawdziwą rewolucją i przyszłością dla azotku galu.
L.S.: Wykorzystanie płytek z azotku galu w przemyśle motoryzacyjnym czyli w samochodach z napędem elektrycznym. Jeden samochód skonsumuje czterocalową płytkę. Potencjał jest taki, że moglibyśmy wyprodukować i sprzedać 1600000. To tworzy rynek 8 miliardów dolarów. Dużą przyszłość ma zastosowanie azotku galu w oświetleniu, obecnie jest to najbardziej sprawny materiał do przetwarzania prądu elektrycznego. A trzeba zauważyć, że człowiek zużywa 30% z całej energii na cele oświetleniowe. Azotek galu jest o wiele bardziej wydajny niż tradycyjnie stosowane świetlówki i co niezmiernie istotne jest to produkt, który jest nieszkodliwy dla środowiska. Wykorzystując maksymalnie nasz potencjał nie będziemy w stanie wytworzyć tak ogromnych ilości materiału, jakie będą potrzebne. Zależy nam na znalezieniu rozwiązań, które umożliwią powielania stosowanej przez nas metody produkcji.
Nisza i walka o klienta
Obecnie dysponujemy kryształami o długości ponad 50 milimetrów, które doskonale nadają się do produkcji laserów . Stąd walczymy o rynek zbytu, co wcale nie jest tak prostą i oczywistą rzeczą, jakby się wydawało. Po pierwsze, aby wprowadzić dany kryształ do produkcji musi on przejść szereg testów i badań w laboratoriach potencjalnie zainteresowanych koncernów z branży elektronicznej. A tego rodzaju badania są drogie i rozciągnięte w czasie. Czekamy więc na potwierdzenie pozytywnych wyników testów laboratoryjnych, co spowoduje zainteresowaniem użyciem azotku galu bezpośrednio w produkcji. Pojedynczy kryształ nadający się do produkcji laserów kosztuje około5000 dolarów. Nasze kryształy przez to, że są czystsze i tańsze niż obecnie używane, są zdecydowanie lepsze.